My Bloody Valentine Ale

Objętość: 1 pinta
Alkohol: 6,66%
Cudna butelka, która od razu rzuciła mi się w oczy (i pozwoliła przymknąć oko na cenę).
Piana: wysoka, jednolita, ciemnobeżowa, powoli opada
Kolor: ciemna czerwień, ze względu na kolor nie do końca przeźroczyste
Zapach: karmel, czekolada, wino porzeczkowe, lekko kwiatowe nuty
Smak: gorzka czekolada, karmel, owoce (głównie porzeczki), nuty tytoniowe, średnia goryczka
„Ciężkie”, zdecydowanie nie na upały, ale bardzo fajne, złożone piwo, nie żałuję ani jednej wydanej złotówki.

 

Dziki samotnik

Pojemność: 0,5
Ekstrakt: 14,5°
Alkohol: 5,7%
niefiltrowane
Cudna etykieta i fajne logo browaru.
Niestety na festiwalu piwa browar liczył sobie… 5zł za etykietę…
Piana: brak, od razu jest tylko obwódka z pojedynczych pęcherzyków
Kolor: brązowo-czerwony, rubinowy jak wino pod światło, transparentne
Zapach: cytrusy (pomarańcze, grapefruity, morele), nuta żywicy, po ogrzaniu nuty kwiatowe
Smak: cytrusy (pomarańcze, morele) wysoka zalegająca grapefruitowa goryczka, nuta żywicy
Bardzo fajne piwo, mimo pewnych mankamentów (brak piany i zdecydowanie za wysokie wysycenie CO2)

 

Buffalo Bill

Objętość: 0,5l
Słody: pilznerski, karmelowe
Chmiele: Cascade, Amarillo, Simcoe, Tomahawk
Ekstrakt: 13,1%
Alk: 5,8%
IBU 37
Pasteryzowane.
Piana: biała, średnia z dużych bąbelków,  szybko opada do odwódki
Kolor: miedziany, red ale, średnie wysycenie, które szybko znika
Zapach: chmiel i woda, nic ciekawego, mało wyraźny
Smak: lekki karmel, chmiele i cytrusy w tle. Trochę za wodniste i za mało wyraziste.
Plus za etykietę – pełny zestaw informacji z tyłu i historia na froncie.
Piwo kojarzy się z czeskimi produkcjami, a szkoda, trochę bardziej wyraziste byłoby dużo lepsze.